czwartek, 3 stycznia 2013

Noworoczna podróż Wrocław-Calais-Dover-Londyn

Witam w Nowym Roku!
Kochani, życzę Wam zdrowia, wszelkiego Dobra, Miłości i Pokoju!

My już z powrotem w Londynie. Spodziewałam się, że te kilkanaście dni  zleci, jak z bicza strzelił. I niewiele się pomyliłam:) Nie wróciliśmy bardziej wypoczęci, o nie... Ale na pewno - bardziej uśmiechnięci, najedzeni, ze zdjęciami i z zapasami mięska! Podróż lekką nie była, ale czego nie robi się dla Futra. Sama nie byłam w stanie uwierzyć, w to, co wczoraj wieczorem czułam. Po kilkunastu godzinach jazdy nie mogłam się doczekać kiedy dojedziemy w końcu na North End Road.
Futro całe i zdrowe i już "odfoszone" po drodze.
Dla tych co myślą, że zwariowaliśmy i chcieliśmy targać się z kotem autem po Europie, kilka słów wyjaśnienia. Uciążliwe przepisy GB, nie pozwalają na wwożenie kociaków i psiaków na teren Wysp w kabinie pasażerskiej samolotu. Pakowanie Futra do klatki, z "nadawaniem" jej w Wawie specjalnym samolotem cargo i odbieranie gdzieś w piątej strefie (po uprzednim rozdwojeniu się, aby zdążyć w Wawie na samolot pasażerski, a potem jeszcze dojechać 8km od Heathrow) tyż do prostych by nie należało.  Hotel dla zwierzaków nie wchodził w grę. Lady spędziła część życia w schronisku, i podejrzewam, iż rozróżnienie tych dwóch instytucji jest dla kociego móżdżku i serducha niemożliwe. Wyboru zatem nie mieliśmy. 
Nasze Futro  uwielbia jeździć samochodem. Dwugodzinne wyprawy do W-cha znosi rewelacyjnie. Przypięte pasami, śpi, wygląda przez okna i węszy jak tylko może. Natomiast podróż UK-PL lekko te upodobania zweryfikowała. Odcinek LondynWrocław Futro przesiedziało mi na kolanach, pomimo całkiem okazałego legowiska na tylnym siedzeniu. Tak miauczało i upominało się o towarzystwo, iż lekko naginając przepisy, funkcję pasów bezpieczeństwa pełniłam ja. 
W drodze powrotnej było już lepiej. Futro chyba już oswoiło się z tak długą trasą.
Wyruszyliśmy przed świtem. Taka pora wyjazdu ma niewątpliwy plus- widoki. Jazda nocą jest nudna, natomiast w dzień można podziwiać i poznawać mijane miejsca, a przede wszystkim "lokować" je na mapie. Zahaczyliśmy m.in. o Dortmund, Zagłębie Ruhry czy Antwerpię! Sam dystans wydaje się w dzień krótszy i zdecydowanie szybciej mija czas.
Futro relaksowało się i nawet połakomiło się na kilka kocich chrupek (poprzednim razem był dwudziestogodzinny strajk głodowy:P). Lekko zestresowało się tylko podróżą promem. Zgodnie z porzekadłem "do trzech razy sztuka". Dwa pierwsze "płynięcia" Futra przebiegły bezproblemowo. Trzecie poszargało lekko jego nerwy. Trafiliśmy na prom z odkrytym pokładem samochodowym, a z racji pierwszeństwa (pojazdy ze zwierzakami i inwalidami zajmują miejsca jako pierwsze) parkowaliśmy na samym dziobie. Ekhm wieczór wietrzny i deszczowy. Promem kołysało, wietrzysko szalało po autach i uruchamiało alarmy.  Futro samo w aucie (pasażerowie muszą opuścić samochody, a zwierzaki w nich pozostać:/),  przy skowyczącym wietrze. Prom sprawiał wrażenie reliktu lat 70-tych i świadka ówczesnych luksusowych rejsów. Nawet wyposażenie pozostało chyba to samo:P Poprzednio mieliśmy okazje płynąc ciut lepszymi i nowszymi. Szybko minęło nam rozbujane 90 minut, niestety Futro dopiero w domu odzyskało humor. 
Jesteśmy zatem na "starych śmieciach" i pozdrawiamy bardzo ciepło.
Kilka fotek z podróży:P


Londyn-Wrocław






Wrocław-Londyn
 

Gdzieś w Zagłębiu Ruhry





Promowa kawiarnia:P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...