czwartek, 10 stycznia 2013

Betonowe Śródziemie

Dzisiaj dużo pisania.
Dawno, dawno temu.... w szkole podstawowej, nauczycielka zaproponowała nam do wyboru jedną z trzech nadprogramowych lektur: Hobbita, jedną z książek o przygodach Pana Samochodzika i jedną opisującą przygody Tomka. Z zapałem pochłonęłam serie stworzone przez Szklarskiego i Nienackiego. Jedna zafascynowała mnie mieszanką historii, Londynu i podroży, a druga wydawała się idealnym kryminałem dla młodzieży. Powieść autorstwa Tolkiena liznęłam tyko. Nie przypadła mi wtedy do gustu. Upssss.
Kilka lat później w ręce wpadł mi Silmarillion, potem m.in. Władca Pierścieni, a Hobbit wciąż kojarzył mi się tylko i wyłącznie ze zniechęceniem...
Pojawiły się filmy Petera Jacksona. W połowie grudnia na ekrany angielskich kin wszedł kolejny - "Hobbit". Reklamy na autobusach, plakatach,  w gazetach... Po szesnastu latach, uznałam, że trzeba z moją niechęcią coś zrobić. Nie lubię oglądać ekranizacji powieści bez przeczytania oryginału, a na ten film bardzo chciałam pójść. I tak przymuszona przez GG zabrałam się do czytania. Ku mojemu zdziwieniu, poszło mi lekko (i przyjemnie:P). Ufff.
Nie jestem maniaczką czy specjalistką od prozy Tolkiena. Uwielbiam Silmarillion i cenię resztę. Podziwiam geniusz Tolkiena w tworzeniu historii Śródziemia "od podstaw", w oparciu o istniejące mitologie, epizody autobiograficzne czy starodawne języki, itd. Z największa przyjemnością przenoszę się w wykreowany przez niego świat.
Hollywoodzki "Hobbit" mnie nie zawiódł. Przydługie reklamy, piętnastominutowy trailer nowego Star Trek'a czy przyciężkie okulary na nosie. Ponaddwuipółgodzinny film. Warto było. Fabuła "lekko" zmodyfikowana- jakoś trzeba sobie radzić na rynku i za wszelką cenę nakręcić te trzy filmy:P Nie mam o to pretensji do reżysera. Wybaczę wstawki o Galadrieli i inne "wypadki przy pracy". Zaserwowano mi opowieść (oczywiście na przyzwoitym poziomie:P) o męstwie, przyjaźni, lojalności i honorze, ze szlachetnymi postaciami, humorem, pięknymi krajobrazami i cudna muzyką.  Nie dłużyło mi się - akcja raczej wartka, odprężyłam się i na chwilę zapomniałam, że siedzę w wielomilionowym mieście, w betonowej dzielnicy, w supernowoczesnym kinie, z moim własnym hobbitem:P  - GG wyjadającym w ekspresowym tempie M&Msy:P z mojej torebki.

Poza tym- u nas OK:)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...