Za nami dwa cudne wiosenne dni (jeszcze w zimie), które ku uciesze wszystkich wypadły w weekend. Po okresie nieustannie zachmurzonego nieba i padającego całe dni deszczu, przyszło wytchnienie (chociaż dzisiaj już znowu zimnawo:P). Naście stopni. Słońce, ciepło i niebieskie niebo wykorzystaliśmy całkowicie, wycisnęlismy jak cytrynę!
Pierwsza wyprawa w tym roku - nadmorskie Portsmouth, i pierwszy tegoroczny piknik - w Hyde Parku.
Zamiast być wypoczęci, po pracowitym weekendzie jesteśmy wykończeni. Czego jednak się nie robi dla słońca, morza i nadmorskich przysmaków.
Odwiedzenie Portsmouth było ideą GG, który uwielbia ciekawostki wojenne. Port w Portsmouth pełni funkcję bazy Królewskiej Marynarki Wojennej, a w starej stoczni można obejrzeć m.in. kadłuby Mary Rose, słynnego flagowego okrętu Henryka VIII, oraz liniowca Victory – na którego pokładzie zginął admirał Horacy Nelson.
Ja natomiast nie mogłam się oprzeć zapachowi morza i wylegiwaniu się w słońcu. Cały poranek marudziłam GG aby jak najszybciej biec na plażę:P
Liniowiec Victory.
Wieża widokowa Spinnaker Tower
Nie ma udanego pobytu nad morzem bez frytek!
Start poduszkowca
Z Heniem VIII
GG- Artysta:P
Mech rugby Irlandia - Włochy
Wreszcie obiad w Brewhouse&Kitchen , gdzie oprócz standardowego "firmowego" piwa, można kupić te warzone na miejscu!
Mój pieczony boczek ze skórką i pure warzywnym - kapusta, kalafior i pewnie wiele innych...
GG wybrał steka!
W niedzielę mieliśmy się relaksować w domku, ale słoneczna pogoda wyciągnęła nas do Hyde Parku, najprawdopodobniej najbardziej zatłoczonego miejsca tego popołudnia:P