wtorek, 20 listopada 2012

Zabójczy weekend

Ekhm.... dopiero nabrałam sił po weekendzie.
W sobotę, wybraliśmy się na koncert The Killers. Bilety i miejsca były dla nas wielka niespodzianką:P jakiś czas temu GG wygrał bilety na koncert w O2Arena. Pierwszy raz od naszego przyjazdu mieliśmy okazję znaleźć się w Greenwich. Nie wiedzieliśmy na jaki koncert pójdziemy .... mógł nam się trafić Andrea Bocelli albo jakiś boysband. Okazało się, że  idziemy na The Killers. Uwielbiam ich pierwsza płytę Hot Fuss i pamiętam jak z O. biegałyśmy po Wrocławiu, żeby ją kupić. GG natomiast zapałał miłością także do pozostałych albumów, i tak mnie nimi dręczył, przez naście godzin, w drodze do Chorwacji w 2009, że obiecałam sobie nigdy do nich nie wracać. Jednakże ucieszyła mnie okazja posłuchania chłopaków. Po lipcowych wrocławskich doświadczeniach koncertowych, tylko modliłam się aby bilety nie były "na płytę". Ojć....Chyba już za stara jestem...albo czasy się zmieniły:P Killersi też się postarzeli. Miałam okazję słuchać ich na żywo, co prawda 2005 i nie na ich własnym koncercie, ale na koncercie U2- grali jako support, ale zaliczone! Lekko zmienili image na "mroczniejszy":P zamiast pastelowych marynarek, czerń. Zagrali wszystkie kawałki z pierwszej płyty i massse z pozostałych. Nasze miejsca- dla emerytów. Pierwsza klasa. Tak blisko sceny, jak tylko miejsca siedzące mogły być. Doskonały widok. Pierwszy rząd. Mega emeryt.
Tylko nagłośnienie do bani. Wróciliśmy do domu z takim szumem w uszach, że jeszcze wczoraj wieczorem było go słychać:P
Jakby atrakcji było mało, zachęceni recenzjami, niedzielne popołudnie spędziliśmy w kinie, na najnowszych przygodach 007. Niewyspani, zaszumieni i z bólem głowy. Pomimo tego wszystkiego, warto było:) Zdecydowanie lepszy od poprzedniego! Wczoraj także poległ ostatni kawałek tortu. Zatem obchody moich urodzin zostały zakończone! Przynajmniej zawieszone do 22 grudnia. Mamy już oficjalne potwierdzenie i nasza wesoła trójeczka wybiera się do Wro 21.12 <hurra>. Zaczynam się już pakować!
A co poza tym? Boli mnie wszytskie dziesięć palców u rąk, kot jak słyszy gitarę elektryczną (nawet w TV, czy na YouTube), to ucieka, a GG powiedział, żebym przestała mordować jeden jedyny riff, jaki potrafię zabrzdąkać..zatem zaczęłam uczyć się kolejnego. Będę brzdąkała dwa, tak na zmianę.
Fotki z koncertu robione telefonem.





























Tylko taka mała refleksja jeszcze. Po koncercie ubyło trochę mojego zachwytu Anglikami. Bruuuuudasy. Przeżyłam kilka masowych imprez, gdzie ludzi liczono na kilkadziesiąt tysięcy. Ale nigdy, przenigdy nie widziałam takiego brudu. Wszystko co mogło znaleźć się na podłodze, to się na niej znalazło. Nie tylko napoje (wylewane chyba litrami) i jedzenie... masakra... Ludzie są przyzwyczajeni, że się po nich sprząta. Czyszczarka jeździ u nas z dziesięć razy w ciągu doby. Piątek, świątek czy niedziela. Nawet w deszczu. Zatem Tubylcy śmiecą na potęgę! Ich odporność na napoje alkoholowe tyż pozostawia wiele do życzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...