Listopad to zdecydowanie jeden z moich najulubieńszych miesięcy. Święto za świętem:P Weekend upłynął nam refleksyjnie. Nie mogłam się zdecydować wczoraj, czy pisać jednego posta sprawozdawczego, czy dwa. Pogoda dopisywała i z GG rozwinęliśmy skrzydła. Działo się trochę. Ten króciutki post na tzw. "pierwszy ogień", dłuższy-spacerowy wieczorem, a może jutro rano:) Ciężko mi było tak wrzucić wszystko do "jednego worka".
11 listopada już za nami. Nie wiedziałam, że w UK i krajach Wspólnoty Narodów też jest bardzo uroczyście obchodzony. Co prawda Upsss moja ignorancja.
Jedenastego listopada, o godzinie jedenastej rano, całe tutejsze życie zamiera w ciszy na dwie minuty. Uroczyste obchody odbywają się natomiast w niedzielę najbliższą 11 listopada- w tym roku tak się złożyło, że to ten sam dzień. Jest to tzw. Remembrance Day. Pierwotnie było to święto zawieszenia broni 11.11.1918 i końca IWŚ, po wydarzeniach II Wojny
Światowej czczona jest pamięć poległych na frontach obydwu wojen.
W tym dniu królują maki. Ze względu na porę roku - papierowe. Ponad dwa miliony małych papierowych kwiatów i tysiąc wieńców jest wykonywane ręcznie! Goszczą w klapach marynarek i płaszczy, we włosach. Podobnie jak nasze maki z Monte Cassino, są symbolem ofiary żołnierzy, a wzięły się z północnej Flandrii, miejsca krwawych walk żołnierzy Wspólnoty w IWŚ.
Godzina jedenasta i jedenaście uderzeń Big Bena. Królowa, w otoczeniu polityków, przedstawicieli armii, weteranów i członków rodziny królewskiej złożyła wieniec z maków pod pomnikiem wzniesionym w 1920. The Cenotaph (gr. pusty grób) jest symbolicznym grobem żołnierzy Wspólnoty poległych zarówno w obydwu wojnach światowych, jak i po nich.
Razem z GG przeprowadziliśmy nawet własne historyczne śledztwo, ale o tym innym razem:)
The Cenotaph (zdjęcie z sierpnia:P)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz