Po jedenastu godzinach wreszcie mogę dokończyć posta.... Zwyczajnie brakło mi okazji i energii. Zabrałam się dzisiaj za robienie pizzy i ugniatanie ciasta zabrało mi massse siły! Może dzięki temu smakowała całkiem przyzwoicie!
Wczoraj wyszłam z założenia, że tak dalej być nie może. Co z tego, że pada i zimno, i chmury wiszą pięć metrów nad ziemią. Tak będzie do marca, a nieustanne wyczekiwanie i liczenie na niebieskie niebo, słońce i tzw. polską złotą jesień:P może lekko przygnębić. Musimy korzystać z takiej pogody jaka nam tutaj serwują.
W bojowym nastroju wybraliśmy się na popołudniowy spacer w okolice pałacu Buckingham i St. James's Park. Muszę jeszcze tylko popracować nad doborem garderoby, do tej zdradzieckiej pogody, bo szczękanie zębami lekko przeszkadza w kontemplacji piękna natury:P i odstrasza wiewiórki.
Cisza, śladowe ilości ludzi- jeszcze miesiąc temu mogłam marzyć o takim spacerze! Pora nam sprzyjała- środek tygodnia i popołudnie. Nie ma jednak co ukrywać, że turystów to już niemal jak na lekarstwo, wakacje pokończone to i autochtoni nie chadzają tak masowo relaksować się do parku. I tak ma być!
Miejsce wszechobecnych leżaków zajęły wszystkożerne gęsi i gołębie. Zamiast dzieci, po trawie skakały wiewiórki i gawrony. Poezja! Pierwszy raz w tym roku poczułam jesień w powietrzu, a między stopami zawirowały kolorowe liście. Przed kolejnym wyjściem muszę zaopatrzyć się w niesolone orzeszki dla futrzaków, które bezstresowo wyległy na trawniki i ścieżki.
Jednak jesień w parku, to co innego niż jesień w mieście... nawet jeżeli ten park jest w środku miasta. Zakręciłam trochę:P
GG jest trudny w modelingu...
Masz orzeszka?
Cześć kuzynka,
OdpowiedzUsuńJak możesz sprawdź NK zostawiłem Ci informację.
A jeśli nie ma wchodzisz już tam to proszę o kontakt na nazwisko moje @wp.pl
pozdrawiam:)