Ten post miał tu być trzy dni temu. Wybaczcie. Brakło mi sił na przeglądnięcie zdjęć. W niedziele wybraliśmy się ponownie do St. James's Park. Spokojne popołudnie, osób niewiele. Wiewiórki były tak ruchliwe, że napstrykaliśmy dość sporo zdjęć. Co drugie rozmyte, co trzecie zbyt ciemne:P Zabraliśmy ze sobą paczkę nieprzetworzonych, surowych orzeszków, od wyboru do koloru - nerkowce, ziemne, włoskie, brazylijskie i laskowe. Spore stadko przeróżnych stworzeń dreptało za nami do momentu, kiedy opakowanie zostało opróżnione z całej zawartości.
Odwiedziliśmy również i wreszcie największy plac defilad centralnego Londynu - Horse Guards Parade. Przylega on do parku, a w czasie igrzysk, mieściło się na nim boisko do siatkówki plażowe, a całość dość szczelnie otoczona została trybunami i ogrodzeniem. Dopiero teraz odrasta trawa i znowu dostępna dla turystów i ciekawskich jest ceremonia karmienia pelikanów:P
Cztery dni temu postanowiłam ruszyć trochę moje sprawy tutaj i zmobilizowałam zasiedziałe pokłady energii. Dwumiesięczne wakacje zrobiły swoje, rozleniwiły moje stare kości:P Dlatego post dopiero dziś. Sporo tego...
Ministerstwo Sprawiedliwości:P
Nie ma mnie, nie ma mnie. Jestem liściem.
Tak się zaprzyjaźniliśmy, że pozwolił mi zrobić zdjęcie bez zoomu:P
Horse Guards Parade
Strażnik...
...odwiedziliśmy premiera...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz