Wczoraj zasypiałam z postanowieniem pobudki skoro świt. Obiecywali nam mgłę. Chciałam na nią zapolować (oczywiście z aparatem). Niestety. Obiecywali. Nie było (albo przespałam:P). Trudno. Zamiast mgły, powietrze tak wilgotne, że można wyciskać. Ciepłe. Gęste i siąpiące (nie mylić z mżawką!). Tak jakby skraplało się na poczekaniu.
Kilka zdjęć z dzisiejszego "pływania w powietrzu" po Londynie. Niektóre z nich musiałam rozjaśnić:P Godzina jeszcze młoda. Nie zmierzchało. Tak "optymistycznie" było przez cały dzień.
London Eye.
Westminster Abbey
Tak wygląda 99% tutejszych trawników
Wieże Westminster Abbey
Zreflektowałam się dzisiaj, że od początku mojej już niemal trzymiesięcznej relacji, nie zamieściłam porządnego zdjęcia tego symbolu Londynu:)
Drugi (zaraz po budce telefonicznej:P) kolorowy akcent dzisiejszego dnia. Budynek Microsoftu.
Akcent trzeci (i ostatni:P). Victoria Palace Theatre z Microsoftem w tle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz