Wracam, wracam. Upss.. muszę się przyłożyć aby nie powtórzyć trzypostowego "rekordu" stycznia. Ostatnio towarzyszą nam "stare" ulubione zakątki i miejsca. Poza tym, ten sam kot, przyzwyczajenia i ta sama praca:P Czas niesamowicie szybko upływa, weekendy deszczowe i niesamowicie wietrzne. Tylko czekamy z GG na ciut lepsza pogodę, aby wyruszyć gdzieś dalej i napstrykać masssse zdjęć na bloga:P
Tymczasem, początek lutego w obiektywie telefonu.
Lokalizacja z jednego z moich ulubionych brytyjskich seriali. Autentyczna knajpka, przy serialowym mieszkaniu Sherlocka przy Baker Street.
W rzeczywistości znajduje się na North Gower Street.
W rzeczywistości znajduje się na North Gower Street.
Mniaaaaam
Harrods
My. Na Portobello Road.Ja się szczerzę, dla GG męka.
"Gąś"
London Eye
Gęsi z Canary Wharf w tle
Osobliwy system składania zamówienia w jednej z chińskich knajpek.
"Przekąska" przy moim pierwszym meczu rugby:P
Hot dog po niemiecku- serdelek, kiszona kapusta i słodka bułka.
Urocza reklama jednej z sieci komórkowych.
Parlament
Piękna Elizabeth
Japońszczyzna :P
W zeszły tygodniu, przez dwa dni, strajkowali pracownicy metra. Działały nieliczne linie, na nielicznych stacjach, a składy i tak jeździły co 10 minut. Ja nie miałam tyle szczęścia, na mojej codziennej trasie metro było całkowicie zawieszone, a stacje pozamykane na cztery spusty. Nie ominął mnie zatem trzygodzinny powrót do domu po pracy, tłumy na przystankach, ścisk w autobusach, zakorkowane miasto i spacer w ulewnym deszczu.
Szaaaaaalik:P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz