Próbuję znaleźć sobie coraz ciekawsze zajęcia. Najśmieszniejsze są sytuacje, gdy GG po pracy zapragnie zwiedzać jeszcze ze cztery godziny Londyn... a ja padam już na nos, po mojej kilkugodzinnej przebieżce po mieście. Ile można oglądać ?!?!?!?! Zdarzają się przedpołudnia, które spędzam rozpoznając i "zwiedzając" dzielnicę - ciekawe miejsca, sklepiki czy targowisko. I jakkolwiek by nie było przedpołudniami, to po tej 16 zawsze jest GG i trochę pogodniej i ciekawiej we dwoje. Nie dziwię się, że tak bardzo nalegał abyśmy przyjechały...samemu jest bardzo bardzo bardzo ciężko!
Z wyprawą naszą było wiele przebojów. Największą frajdę miałam ja, lecąc z Wrocławia do Paryża - szybko, trochę strachu i czysta przyjemność. Dwa razy tyle zabrał nam przejazd z Paryża na North End Road, w tym płynięcie promem. Kocica, przez którą całe zamieszanie, zniosła przeboje podroży bardzo dzielnie.
Hala odlotów - lotnisko Mikołaja Kopernika we Wrocławiu
Lotnisko Fryderyka Chopina w Warszawie:)
Lady na swoim miejscu, w trakcie lotu:P szynka LOTowa nie smakowała jej zbytnio:P
Spotkanie z GG na lotnisku Charles de Gaulle w Paryżu

Mój pierwszy angielski posiłek:P Na promie, już na wodach UK. Zaraz po tym jak prom wypłynął z portu wszyscy (łącznie z GG) rzucili się do baru po fish and chips. Dla tych którzy zgłodnieli w połowie drogi, zostały już tylko takie smakołyki:)
Promowa maskotka
Białe klify Dover
Dover
Pokład garażowy:P i Lady w samochodzie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz